wtorek, 12 lipca 2011

Lato 2011

Jak co roku wraz ze Stowarzyszeniem Dziedzictwo Mniejszości Karpackich zapraszamy na cmentarny obóz w górach.
Tym razem zajmiemy się nekropoliami na Pogórzu Bukowskim, a dokładnie w miejscowościach Płonna, Karlików i Przybyszów.

Termin: 31.07. - 13.08.2011.

Co tam robimy? W zasadzie to, co zawsze, czyli:
- odkrzaczamy teren z zachowaniem starodrzewu
- przeprowadzamy inwentaryzację
- wykonujemy prace remontowe, czyli: odkopujemy zapadnięte nagrobki, czyścimy je, sklejamy, stawiamy, pionujemy, zabezpieczamy przed czynnikami atmosferycznymi
- dokumentujemy przeprowadzone działania.

Co jeszcze? Po pracy spędzamy czas na ogniskach, rozmowach, wykładach na temat historii regionu i grup etnicznych zamieszkujących Karpaty, jeździmy na okoliczne zabawy. W niedziele i święta zazwyczaj jeździmy na wycieczki po okolicy.

SDMK zapewnia zakwaterowanie, wyżywienie, zwrot kosztów dojazdu na obóz.
Mamy 20 miejsc.

Zgłoszenia: mailowo na mniejszosci_karpackie@tlen.pl oraz pod nr telefonu 509 020 854 (odbiera Agata).
Można dzwonić z różnymi pytaniami.
Zapraszam.

piątek, 23 kwietnia 2010

Płonna


Zbliża się długi majowy weekend (w tym roku akurat niestety wyjątkowo krótki...), który tradycyjnie spędzimy robiąc to, co lubimy najbardziej, czyli odchwaszczając i remontując stare nagrobki.
Tym razem jedziemy do Płonnej odwiedzić cmentarz greckokatolicki z XIX wieku. Oprócz tego możliwe, że zajmiemy się drobnymi pracami w okolicy (cerkiew w Olchowej, kirkut w Tyrawie, stara kuźnia, cerkwiska).
Na razie mamy kilka chętnych osób, miejsca jeszcze są, więc jeśli ktoś ma ochotę jechać i nie boi się duchów ;) to zapraszamy. Jak zawsze pokrywamy koszty podróży w tę i nazad oraz dajemy spanie i jedzenie.
Co trzeba zrobić? Oczywiście zgłosić się pisząc na adres mniejszosci_karpackie@tlen.pl lub telefonując pod nr 607-42-48-06. Potem należy spakować śpiwór, karimatę, menażkę, latarkę i ciuchy. Co ważne, ostatnio w górach jest spore ochłodzenie (Ewa nawet pisze coś o śniegu), więc ciuchy muszą być na każdą pogodę. Serio. Poza tym warto sobie kupić jakieś solidniejsze rękawice do prac w terenie (takie jak do ogródka), bo te zwykłe zdzierają się w strasznym tempie.
No i cóż, po spakowaniu się lecimy na dworzec i 30.04. spotykamy się w Bieszczadach.
Aha, a Płonna znajduje się tutaj

piątek, 11 grudnia 2009

Film

Miło mi po bardzo długiej przerwie w funkcjonowaniu bloga wrócić do świata żywych i umieścić wreszcie coś nowego (dziwne, że jeszcze nie zapomniałam hasła do bloga...). Tym czymś jest krótki filmik o pracy Stowarzyszenia, powstały z myślą o ciekawym zaprezentowaniu się przez SDMK podczas andrzejek ukraińskich w Krakowie.
Ukraińskie andrzejki to piękna tradycja studentów i wykładowców filologii ukraińskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego; odbywają się w Piwnicy pod Baranami, z ukraińskim jedzeniem, muzyką i w gęstwinie alkoholowych oparów. Niestety, nie mogłam na nie dotrzeć z powodów pracowo - egzystencjalno - uczelnianych (choć kusiła i muzyka, i opary...), ale dzięki Oli, która załatwiła możliwość wystąpienia na imprezie oraz Ewie, która dodała kilka słów do publiczności (po ukraińsku) wszystko wyszło bardzo zgrabnie, interesująco i w ogóle.
Mam nadzieję, że to dopiero początek naszego lansu.

niedziela, 6 września 2009

Lato

Okrutnie zaniedbałam pisanie bloga przez wakacje, ale na wszystko mam (jak zwykle) wytłumaczenie. Najpierw jeden obóz, potem Woodstock, potem drugi obóz i niekończące się cmentarnoprzyjazne odwiedziny sprawiły, że nie tylko nie miałam czasu pisać bloga, tworzyć pracy magisterskiej i malować, ale nawet nie wiedziałam, kiedy podrapać się po tyłku.
W dużym skrócie lipcowy obóz cmentarny będę pamiętać jako wzorcowy zarówno pod względem doborowego towarzystwa, jak i cennej wiedzy, którą wtedy nabyliśmy. O tym potem.
Drugi obóz nie wyglądał tak, jak to sobie wymarzyłam ze względu na splot różnych niefortunnych zdarzeń, począwszy od odmowy współpracy ze strony nadleśnictwa, przez trudności bytowe i interpersonalne, po brak profesjonalnego wsparcia. O tym też potem.

Cóż, jakkolwiek nie byłaby przyjemna praca przy rzeźbie i nagrobku, dobrze być znowu w Łodzi. Zwłaszcza, że właśnie rozpoczął się Festiwal dialogu czterech kultur.

niedziela, 5 lipca 2009

Obozy

Wcześniej już podałam zajawkę naszych planów wakacyjnych, ale ponieważ jest już lipiec, najwyższa pora podać konkrety związane z obozami.
Zatem mamy w tym roku dwa obozy: lipcowy (12 - 26) na cmentarzu w Tyrawie i sierpniowy (9 - 23) na Lachawie, gdzie odkopujemy ruiny wsi i tworzymy ekomuzeum.

W lipcu zamierzamy wyremontować i zinwentaryzować stare nagrobki na cmentarzu rzymskokatolickim oraz na kirkucie.
W sierpniu odnawiamy starą kapliczkę, podnosimy studnię, oczyszczamy mury dawnych zabudowań i wyznaczamy trasy.
Jestem leniem.

wtorek, 19 maja 2009

Majowy obóz na kirkucie w Tyrawie

Korzystając z (wyjątkowo krótkiego) długiego majowego weekendu, postanowiliśmy ruszyć trochę prace na kirkucie w Tyrawie Wołoskiej. Pracę na nim Stowarzyszenie rozpoczęło w wakacje 2007 roku, jednak okazało się, że to, co nas czeka, to nie żadne fafa-rafa, a kupa żmudnej roboty. Macewy znajdowały się częściowo pod ziemią, a piaskowiec, z którego były zrobione, rozwarstwił się; wydobywaliśmy je w kawałkach, często w bardzo złym stanie. Tak więc prace przeciągnęły się i na ten rok.


Pojechaliśmy w dość małym składzie, właściwie to sam Zarząd:
 
Posted by Picasa


Pogoda nawet nam sprzyjała, poza jedną burzą, więc mogliśmy pracować cały dzień. Ewa wygląda jak przodownica z plakatu. "A ty? Czy odnowiłeś dziś jakiś nagrobek?"

Udało nam się znaleźć trochę fragmentów inskrypcji. Na foto Ewa, Ulitka i Jeż.


Oprócz cmentarnej pracy czekało nas szkolenie w zakresie dokumentacji zabytków z dr Januszem Smazą. Prawdę mówiąc, było nam ono bardzo potrzebne, bo dowiedzieliśmy się nie tylko, jak wypełniać kartę zabytku. Dostaliśmy też sporo konkretnych, fachowych, konserwatorskich wskazówek na samym cmentarzu.
Do tego dr Smaza okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem.
Tutaj znalazłam ciekawy wywiad z nim.

Trzecią rzeczą, którą zajęliśmy się podczas obozu, było znalezienie drogi na Lachawę (gdzie, jak wie uważny czytelnik, odbędzie się sierpniowy obóz), co nie jest rzeczą łatwą: po dawnej wsi pozostały tylko resztki ruin i stare sady (gdzie kwitnie czereśnia), a położona była na górze, a nie w dolinie, jak zazwyczaj bywa.
Udało nam się znaleźć jedną drogę w piątek, a drugą, łagodniejszą, w niedzielę.
Jako, że niedzielna trasa dobrze rokuje, tylko jest niesamowicie zarośnięta, ekipa w składzie: Ewa, Piotr, Ulitka i Jeż zajęła się usuwaniem zielska pod nową drogę. Ciekawe doświadczenie, nigdy wcześniej nie brałam udziału w wyrąbywaniu lasu.

Czeka nas jeszcze sporo roboty, póki co, mam nadzieję, że uda mi się przyjechać w Bieszczady na Boże Ciało i zrobić jeszcze parę konkretnych rzeczy przed "dużymi" obozami.