wtorek, 3 lutego 2009

"Mam rękę Jezusa w plecaku"

Pierwszego dnia pracy na cmentarzu w Siemuszowej, który wyglądał jak mocno zarośnięta łąka, wyrywałam chwasty dookoła dużego nagrobka, z którego odłamały się fragmenty krzyża z Jezusem. Nie chciałam, żeby zagubiły się w chaszczach, więc schowałam te drobne kawałeczki do małej kieszeni w plecaku.
Wieczorem, po kąpieli, szliśmy na ognisko do miejscowego rzeźbiarza. Idziemy sobie drogą, nagle coś mnie olśniewa, że nie rozpakowałam się po przyjściu z roboty i niechcący wyniosłam ze cmentarza fragmenty grobu. Podbiegam więc do Ewy (szefowej SDMK) i krzyczę: "Ewa! Mam rękę Jezusa w plecaku!".
Naprawdę przez pierwszych kilka chwil nie wiedziałam, dlaczego inni patrzą na mnie, jakbym była niespełna rozumu.

4 komentarze:

  1. No takie historie to tylko Jeżowi się przytrafiają! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Agata, pisz-będziemy czytać. A może też podłączymy się do Was latem. Pozdrawiamy z Kijowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam tego wcześniej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodałabym kosmetyczne poprawki do tej historii, ale, że ogólny sens został zachowany, to nie dodam kosmetycznych poprawek:)

    OdpowiedzUsuń